Czy warto studiować?

Czy warto studiować w dzisiejszych czasach? Głosy są podzielone, choć dzisiaj zdecydowanie częściej mówi się o braku sensu w studiowaniu, niż jeszcze 10 lat temu. Jakie są za i przeciw?
Fakty są takie, że studiowanie nie gwarantuje dobrej pracy ani powodzenia w biznesie, a dodatkowo kosztuje czas i pieniądze (choć same studia są w Polsce w większości bezpłatne).
Smutnym byłoby jednak analizować sens czegokolwiek wyłącznie w wymiarze spełnienia zawodowego i sukcesu materialnego. Dlatego jeśli oczekujesz prostej odpowiedzi na pytanie „Czy warto studiować?”, to od razu mówię, że w tym artykule jej nie znajdziesz.
Ale jestem przekonany, że jeśli zastanawiasz się nad podjęciem studiów (albo rozmyślasz, czy uzyskanie tytułu magistra miało sens), to skłoni Cię on do głębszej refleksji.
Czasem studia są konieczne
W kontekście tego, czy warto studiować odnoszę się tylko do tych kierunków studiów, które są, że tak to ujmę, „opcjonalne”.
Programista nie musi ukończyć informatyki. Księgowy nie musi być po studiach na uczelni ekonomicznej.
Ale już lekarz czy psycholog muszą uzyskać odpowiedni dyplom i tutaj nie ma dyskusji. Zaznaczam na wstępie, że takich przypadków ten artykuł nie dotyczy.
Moja przygoda ze studiowaniem
Aby nadać kontekst rozważaniom z tego wpisu, poniżej krótka historia mojego studiowania.
Ukończyłem studia w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Najpierw licencjat (Finanse i Rachunkowość), później magisterka (Zarządzanie), z półroczną przerwą spowodowaną kompletnym brakiem motywacji do nauki (co zaowocowało niezdanym egzaminem wstępnym na studia magisterskie).
Mam też za sobą epizod na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego. Ukończyłem jeden semestr prawa. Wystarczył, by uznać, że jest mi to do niczego niepotrzebne.

W powszechnej opinii są to renomowane polskie uczelnie (cokolwiek to znaczy), gdzie niełatwo się dostać. Jeśli dobrze pamiętam, to w moim roczniku na SGH próg wynosił 267 / 333 punkty, na co składały się wyniki z trzech matur rozszerzonych (matematyka, geografia / historia, język obcy) + 1/3 punktów z matury podstawowej z drugiego języka obcego.
Średnio wychodzi ~80% per egzamin. A na maturze można się przecież potknąć – wystarczy za dużo stresu, kiepskie samopoczucie albo pytania, które Ci nie podeszły i zostaje Ci poprawka. Także osiągnięcie takiego wyniku wymaga pracy i pewnej dozy szczęścia.
Studia studiom nierówne
Generalnie podczas studiów otaczały mnie ogarnięte i ambitne osoby. Wiele z nich dziś, w wieku ok. 30 lat, prowadzi zyskowne biznesy lub pracuje na budzących zazdrość stanowiskach w budzących zazdrość firmach.
Wiem wiem, trochę się chwalę, ale po to, aby zaznaczyć, że uczelnie i studia mają różny poziom. Nie można wszystkich wrzucić do jednego worka. A to istotny punkt w decydowaniu, czy warto studiować.
Podsumowując, piszę ten artykuł z perspektywy osoby, która sporo czasu poświęciła na to, aby na studia się dostać. Później już się obijałem i na zajęciach praktycznie mnie nie było. Egzaminy zdałem i „papier” mam.
- Jakie z tego wnioski?
- Czy poszedłbym na studia jeszcze raz?
- Dlaczego warto, a dlaczego nie?
Co dają studia?
Studia kojarzą się z czymś, co trzeba zaliczyć, żeby mieć w życiu dobrą pracę. Niestety coraz mniej ma to wspólnego z prawdą, bo im więcej wokół magistrów, tym wyższa inflacja wartości płynącej z tego tytułu.
Poza tym świat na tyle przyspieszył, że sporo osób pracuje w zawodach, które 10 lat temu nie istniały. Z kolei niektóre specjalizacje czeka automatyzacja. Uczelnie za tym nie nadążają. Jak więc dyplom miałby cokolwiek jeszcze gwarantować?
Skoro studia mają być przygotowaniem do pracy, a widzimy, że niekoniecznie dziś pełnią tę rolę, to czy są w ogóle powody, aby studiować? O dziwo uważam, że tak.
Dlaczego warto studiować?
Zacznijmy pozytywnie, czyli dlaczego warto pójść na studia.
Powód #1: Poznajesz ludzi
Studia to czas, kiedy zbyt wiele nie masz na głowie, a otoczenie sprzyja nawiązywaniu kontaktów międzyludzkich. Poznajesz nowych ludzi na wykładach, ćwiczeniach, w akademiku, na imprezach. Dosłownie wszędzie.
I to jest fantastyczna sprawa, bo jeśli studiujesz w dużym mieście, to nagle masz znajomych z różnych zakątków kraju. To na studiach formują się najczęściej przyjaźnie na całe życie lub związki.
Moim zdaniem to dlatego, że to ostatni moment w życiu, kiedy rzeczywiście możesz beztrosko spędzać mnóstwo czasu z innymi. To też zwykle czas imprez i chlania, a duże ilości alkoholu owocują dziwnymi sytuacjami i przypałami, które cementują przyjaźnie. Egzaminy zdane na kacu wspomina się później latami.
Powód #2: Studia rozwijają
Wiem, że dalekie jest to od efektywnego rozwoju, ale jednak uczestnictwo w zajęciach czy nawet kontakt z innymi osobami pomagają się rozwijać. Uczą też kombinowania. Natomiast tutaj dużo też zależy od Twojego nastawienia.
Ja na pewno mogłem lepiej wykorzystać czas studiów, więcej się udzielać w organizacjach studenckich, a mniej siedzieć w domu czy biegać po imprezach.
Powód #3: Dostajesz 3-5 lat względnej beztroski
Typowy scenariusz wygląda tak, że to rodzice łożą na utrzymanie studentów. Masz więc mało zmartwień, a dużo czasu, znajomych i możliwości. Zwłaszcza, jeśli wyjechałeś na studia do innego miasta. I to jest fajne, kiedy ma się 20 lat. Kwestię tego, czy moralne jest przepalanie kasy rodziców na bezsensowne studia, pozostawiam już do indywidualnej oceny.
Oczywiście nie wszyscy mają tyle szczęścia i podziwiam osoby, które studiują dziennie, jednocześnie pracując, bo jest to ciężki kawałek chleba.
Zazwyczaj na wykłady możesz iść, ale nie musisz. Generalnie poza sesją raczej nie ma zbytnich powodów do stresu. Przyjemnie się tak żyje przez kilka lat.
Powód #4: Dary losu
Dostajesz bonusy w postaci różnych zniżek studenckich, promocji, ofert specjalnych. Chociażby zniżka 50% na komunikację miejską w Warszawie jest całkiem przyjemna. Do tego masz za darmo ubezpieczenie zdrowotne.
Dość popularne było (może nadal jest) zapisywanie się na studia „widmo” tylko po to, żeby mieć legitymację i zniżki na ZTM do 26 roku życia. Niestety, ale pokazuje to ułomność systemu.
Powód #5: Erazmusy i inne wymiany
Masz szansę wyjechać za granicę na wymianę. Program Erasmus czy wymiany bilateralne to fantastyczna sprawa. Możesz zwiedzić trochę świata i zobaczyć, jak się mieszka za granicą. Dostajesz zazwyczaj stypendium, więc finansowo jest trochę lżej.
To niestety wiem tylko z opowiadań, bo na Erazmusa się nie wybrałem, a na bilateralną wymianę w Korei Południowej nie było mnie wtedy stać. Ale nadrobiłem podróżami w późniejszym czasie – na przykład cyfrowym nomadowaniem.
Dlaczego nie warto studiować?
Wyżej wymienione argumenty „za” studiowaniem są w większości miękkie. Niby się rozwiniesz, niby poznasz ludzi. Ale trudno tutaj o wymierne korzyści, które rzeczywiście wytrzymywałyby konfrontację z kosztem, jaki trzeba ponieść.
Poniżej kilka powodów, dla których moim zdaniem nie warto studiować.
Powód #1: Zobowiązujesz się na 3-5 lat
Na SGH było fajnie, bo mogliśmy samodzielnie ustalać swój plan zajęć. System działa tak, że zapisujesz się co semestr na konkretne przedmioty u konkretnych wykładowców. Nie ma stałych grup zajęciowych.
Dzięki temu możesz dopasować swoje zajęcia do własnych planów i przykładowo pracować na pół etatu, zdobywając doświadczenie. Albo zrobić większość punktów ECTS w pierwsze 4 semestry, a przez trzeci rok studiów pracować na pełen etat.
Niestety, z tego co pamiętam, SGH to jeden z wyjątków i w większości uczelnie narzucają z góry sztywny plan zajęć dla grupy. Także przez 5 lat jesteś w zasadzie zblokowany przez zajęcia.
Powód #2: Studiowanie sporo kosztuje
Jeśli uznamy, że wynajmujesz pokój w dużym polskim mieście i nie jesteś na diecie czokoszokowej, to musisz wydać miesięcznie ok. 2000-2500 zł. Rocznie to już 24-30 tys. zł. W 5 lat robi nam się z tego 120-150 tys. zł.
To są wydatki na utrzymanie w momencie, kiedy nie generujesz jeszcze zazwyczaj dochodu, bo nie pracujesz i skupiasz się wyłącznie na studiowaniu.
Teraz pomyśl, ile mógłbyś się nauczyć praktycznych rzeczy z kursów online, książek, podróży czy pracy nad własnymi projektami, gdybyś z tej puli sfinansował kilka „gap yearów”.
Powód #3: Nie zdobywasz praktycznego doświadczenia
Niestety w większości studia w Polsce = sucha teoria, i to zazwyczaj nieaktualna. Osobiście nie wyniosłem wiele praktycznej wiedzy ze swoich studiów. Ale to może dlatego, że moja frekwencja na zajęciach to było ~10%. Albo dlatego, że wybrane kierunki jednak mnie nie interesowały.
Dawno minęły czasy, gdzie dyplom = dobra i wysoko płatna praca. Teraz sam papierek niczego nie daje. Liczą się praktyczne umiejętności, doświadczenie, osobowość, zaradność.
Powód #4: I tak startujesz od zera na rynku pracy
A na dodatek jesteś do tyłu względem tych, którzy pracowali zamiast studiować. Wyobraź sobie, że podczas gdy Ty przez 5 lat studiujesz, Twój kolega Tomek pracuje.
Zaczyna od darmowych praktyk, szybko zdobywa umiejętności, i gdy Ty odbierasz dyplom w wieku 24 lat, on jest już starszym specjalistą. Może dogonisz go za 4 lata, ale on będzie już wtedy znacznie dalej.
Tak więc jeśli zależy Ci na szybkim rozwoju kariery (nie każdemu zależy i to jest w porządku), to studia są kiepskim wyborem.
Powód #5: Bo wcale nie wiesz, czy to dla Ciebie
Moim zdaniem to absurd, że mając 18 lat decydujesz, co chcesz studiować. Mało wiesz o świecie, ale przede wszystkim o sobie, bo mieszkanie z rodzicami skutecznie chroni Cię przed wieloma życiowymi trudami. A to one zazwyczaj odsłaniają kolejne fragmenty Twojej osobowości, preferencji i zainteresowań.
Zastanawiałem się kiedyś, czy lepszym systemem nie byłoby rozpoczynanie pracy po maturze, próbowanie różnych zajęć, a dopiero potem przerwa na 1-2 lata studiów, podczas których systematyzujesz i pogłębiasz wiedzę w wybranej dziedzinie. To może być idiotyczny pomysł, bo szczegółowo nad nim nie myślałem (daj znać, co myślisz w komentarzach). I nie, studia podyplomowe to nie to samo, bo aby się na nie dostać, potrzebujesz ukończonych studiów 1. stopnia.
Powód #6: Tracisz czas
I to często tylko dlatego, że musisz się uczyć bzdur, które ktoś od Ciebie egzekwuje. Robisz to tylko po to, żeby zaliczyć egzamin, no bo musisz go zdać, żeby ukończyć studia. A później okazuje się, że dyplom nic Ci nie daje, i uczyłeś się zbędnych rzeczy po nic. Kurtyna.
Studia – jaki kierunek wybrać?
Chciałoby się napisać: taki, jaki Cię interesuje. Problem w tym, że większość osób nie ma pojęcia, co je interesuje i na jaki kierunek iść.
Polska szkoła nie wspomaga kreatywności czy rozwijania własnych zainteresowań. Jesteśmy siłą wtłaczani w sztywny program nauczania, a później mamy magicznie wiedzieć, co nas jara.
Dodatkowo istotne są kwestie praktyczne. Pasja pasją, ale za coś żyć trzeba. Nie każdy zawód zapewni byt na poziomie, jakiego oczekujesz. Często potrzebne są tu kompromisy.
Prostej odpowiedzi na pytanie „Jaki kierunek studiów wybrać?” nie ma. Ale jest kilka pytań, które mogą pomóc w jej znalezieniu.
- Czy jest coś, co chociaż potencjalnie Cię interesuje? Coś, co możesz przetestować, zanim wybierzesz kierunek?
- Czy znasz kogoś, kto skończył studia na danym kierunku i poszedł ścieżką zawodową, którą chcesz obrać?
- Czy wiedza ze studiów kierunkowych faktycznie jest przydatna w danym zawodzie?
- Czy jest sposób na to, żebyś zobaczył z bliska, co się robi po Twoim kierunku studiów, albo tego spróbował? Przykładowo jeśli interesuje Cię dziennikarstwo, to spróbuj napisać kilka artykułów. Zobacz, z czym to się je w praktyce.
- Jeśli faktycznie w młodym wieku jesteś już pewny swojej zajawki, to czy na pewno poświęcanie czasu na studia da Ci najwięcej korzyści? Może zamiast kończenia szkoły muzycznej lepiej założyć zespół i po prostu grać jak najwięcej, a dodatkowo uczyć się rzeczy dookoła, takich jak promocja zespołu, umawianie koncertów, etc.?
- Czy masz w otoczeniu potencjalnego mentora, który mógłby Cię pokierować lub zadać szczegółowe pytania w danej dziedzinie? Może jesteś w stanie kogoś takiego znaleźć przez social media? Mentor brzmi poważnie, ale chodzi tu chociażby o starszego kolegę, który poszedł podobną ścieżką.
Czy ponownie poszedłbym na studia?
To jest trudne pytanie. Niektórzy twierdzą, że tego typu rozważania są bez sensu, bo skąd mamy niby wiedzieć, czy alternatywny scenariusz byłby lepszy czy gorszy. Nie da się też cofnąć czasu, więc po co w ogóle o tym myśleć?
A ja twierdzę, że warto się pokusić o taką refleksję. Może ktoś na jej podstawie wykona własną analizę pre-mortem pod kątem decyzji o pójściu na studia.
Zakładając, że:
- Wiem to, co wiem dzisiaj (nierealne)
- Zaczynam studia w roku 2021, a nie w 2009
To nie poszedłbym na studia.
Dzisiaj wiem, że można czas wykorzystać o wiele lepiej. Internet tak się rozwinął, że w 2021 roku ludzi można poznawać online z łatwością, a potem te kontakty przenosić do „oflajnu”.
W 2021 jeśli ktoś ma zapał i czas, to w 3 lata może od zera nauczyć się umiejętności, za które rynek nieźle płaci (marketing internetowy, analityka, programowanie), a dodatkowo zbudować sieć kontaktów.
W 2009 świat wyglądał jednak inaczej. Po pierwsze, rynek pracy był w gorszej kondycji po globalnym kryzysie finansowym, więc złapanie sensownej pracy dla młodziaka bez doświadczenia byłoby trudniejsze, niż dzisiaj.
Po drugie, gdy zaczynałem studia, to na Facebooka nie dało się wstawiać zdjęć. W kieszeni nosiłem Sony Ericssona K700i. Na piwo po składaniu dokumentów na studia umawialiśmy się przez nieistniejące od dawna grono.net. Pod dziwnymi pseudonimami, a nie z profili z naszym imieniem, nazwiskiem i zdjęciem.
Studia były zatem niezłą furtką do poznawania ludzi. No i nie było aż tylu materiałów edukacyjnych w sieci, dostępnych całkowicie za darmo. YouTube to faktycznie był wtedy serwis ze śmiesznymi filmikami nagrywanymi spontanicznie, Coursera nie istniała, Udemy dopiero powstawało, a z blogów to był chyba tylko Kominek.
Zakładam, że gdybym cofnął się w czasie i mógł zdecydować raz jeszcze, to pewnie robiłbym to w roku 2009. I padło by na to, żeby pójść na studia na SGH. Zadbałbym tylko o to, żeby intensywniej wykorzystać ten czas, zamiast spać do 11:00 i przeglądać memy przez pół dnia.
Pocieszający jest fakt, że – jak widać na moim przykładzie – nawet marnując masę czasu i pieniędzy na studiach, da się w miarę wyjść na ludzi.
Podsumowanie
Czy warto iść na studia? Oczywiście „to zależy”. Głównie od Ciebie.
W obecnych czasach, w mojej opinii, w większości przypadków się to zwyczajnie nie opłaca.
Z drugiej strony warto pamiętać, że w życiu nie chodzi tylko o to, żeby być maksymalnie produktywnym i układać wszystko pod odhaczanie kolejnych punktów na swojej liście celów.
Studia dają przestrzeń do tworzenia się wielu ciekawych relacji i wspomnień, których na późniejszych etapach życia zazwyczaj nie da się już zdobyć. No bo jak tu ładować z ziomkami browary w środę o 14:00, wygrzewając się w majowym słońcu, kiedy jesteś zatrudniony na pełen etat?
Pytanie, co dla Ciebie jest ważne. Na to już samodzielnie musisz znaleźć odpowiedź.
Zdjęcia